niedziela, 28 maja 2017

+/- Chelsea 1-2 Arsenal | Finał FA Cup

Rozpieściła nas w tym sezonie Chelsea. 30 zwycięstw ligowych, tylko trzy remisy i pięć porażek. W tym jedna klęska z Arsenalem 3-0. Wczoraj była druga, jeszcze bardziej druzgocąca. Przegraliśmy finał FA Cup.
Bardzo nieprzyjemnym jest szukać winnych. Drużyna ewidentnie została rozbita po szybkiej stracie kuriozalnej bramki Sancheza. Kuriozalnej ponieważ Sanchez został nabity w ręce, po czym w pewnym sensie sobie asystował bowiem to on zdobył gola. Gol jednak nie powinien być uznany przy "podaniu" rękami gdy Ramsey był na spalonym i zrobił ruch do piłki a był sam przed bramką. No cóż.

Nie zmienia to faktu, że Chelsea powinna do przerwy przegrywać 3-0 nawet bez tego feralnego gola. Obrona grała katastrofalnie, a środek pomocy Kante z Maticiem oddali jak gdyby ktoś im za niego zapłacił. Multum błędów, strat i niecelnych podań. Celne podania dochodziły tylko w tył i do Courtoisa, który pakował lagę w przód na osamotnionego Costę. Totalny bezsens.

Sytuacja poprawiła się po przerwie, jednak Arsenal dobrze grał z kontry. Podczas jednej z nich Moses musiał sfaulować na żółtą kartę Welbecka. Nie musiał natomiast chwilę później symulować w polu karnym Gunners za co dostał drugie żółtko i wyleciał z boiska. Obraz gry jednak się nie zmienił a nawet zdobyliśmy bramkę po dobrym zagraniu Williana do Costy. Costa nie grał najgorszych zawodów, był widoczny i aktywny ale środkowi obrońcy Arsenalu rozegrali najlepszy mecz w tym sezonie, ot co. Podobnie Pedro i wprowadzony Willian, lecz sama aktywność i szukanie gry nie wystarczy by wygrać finał FA Cup.Jeśli już nam coś wychodziło, to świetnie bronił Ospina.

 Drugi gol dla graczy Wengera to KATASTROFA w defensywie. Ogólnie najgorzej w całym meczu wypadł Alonso, którego nazwałbym Marcosem Katastrofą. Chciałbym zobaczyć mapę jego zagrań w tym meczu. Czy w ogóle było jakieś celne? Arsenal dowiózł wynik i tryumfuje, a my musimy zadowolić się mistrzostwem. Nie do tego się przyzwyczailiśmy.