Kolejna potyczka w batalii o mistrzostwo za nami. W słoneczne sobotnie popołudnie Chelsea mierzyła się z Bournemouth.
Nie będę ukrywał, że wydawanie ocen za kolejne zwycięskie spotkania jest dość monotonne. Sprawą oczywistą jest, że przy zwycięstwach ciężko kogoś krytykować. Plus za plusem daję przy rubryce punktów. Wczorajsze spotkanie przyniosło nam różne oblicza The Blues. Po pierwsze - taktyczne podejście do spotkania. Bournemouth od pierwszej ligowej kolejki w każdym meczu starało się grać swój futbol. Nie raz byli za to karceni, i dokładnie tak było i podczas tego spotkania. Chelsea wyszła nastawiona na długie piłki, i korzystanie z wolnych stref, które często zostawiali gracze Wisienek. Plus dla Conte.
Pierwszy gol padł po świetnym zachowaniu Diego Costy, który przyjęciem ułożył sobie piłkę do strzału. Jego strzał byłby niecelny gdyby nie Adam Smith od którego piłka się odbiła i zmyliła Boruca zmierzając do siatki. Jeśli jestem już przy Diego, krytykowany przez wielu Hiszpan w tym meczu wyglądał dużo lepiej niż w ostatnich grach, jednak wciąż bardzo nieskutecznie. W przeciwieństwie do poprzednich spotkań , Costa tym razem stwarzał sobie okazje do strzału, to już coś. Często też widzieliśmy go cofającego się po piłkę i rozrzucającego grę na skrzydła.
Jedno z takich zejść Costy umożliwiło fantastyczne wyjście w wolną strefę Hazarda przy kapitalnym długim zagraniu Kante. Skończyło się to bramką Edena i prowadzenie 0-2. Eden Hazard - nie trzeba pisać więcej. Kolejny kapitalny występ. Podobnie dopisuję to przy nazwisko Kante. Tym razem francuz prócz gry w defensywie popisywał się także świetnymi zagraniami w akcjach ofensywnych.
W naszym głosowaniu na najlepszego gracza Chelsea nominowani byli jeszcze Moses, Alonso i Azpilicueta. Jak już pisałem, widzieliśmy obraz innej Chelsea aniżeli przyzwyczailiśmy się do tej pory w spotkaniach przeciw niżej notowanym rywalom. Oddaliśmy sporo miejsca do gry graczom B'mouth, a czasem nawet na okazje strzeleckie. Dość bojaźliwie wyglądał w tej sferze Marcos Alonso, który za grę w defensywie dostaje ode mnie minusa. Swoją drogą cała defensywa wyglądała jakby zaspana przy akcjach Bournemouth. Efektem tego był gol Kinga po rykoszecie od nogi Luiza. Wracając do Alonso, w pierwszej połowie najsłabszy na boisku, natomiast w drugiej - jeden z lepszych. Zwieńczeniem tego był fenomenalny rzut wolny i ustalenie wyniku spotkania.
Rozegraliśmy ten mecz po mistrzowsku. Mimo "bladego" występu bez fajerwerków -pewna wyjazdowa wygrana. Martwi jedynie 9 spotkań bez czystego konta.