Codzienna dawka informacji prosto ze Stamford Bridge. Blog prowadzony przed administrację fanpage Chelsea Poland.
wtorek, 13 lutego 2018
+/- Chelsea 3:0 West Bromwich Albion
W poniedziałkowy wieczór podejmowaliśmy na własnym obiekcie ekipę z The Hawthorns. Po serii kilku bardzo słabych spotkań liczyliśmy na przełamanie w dobrym stylu, "przecież to jest ostatnia drużyna w tabeli, jak nie teraz to już nie wiem kiedy mamy wygrać w dobrym stylu''- zdało się słyszeć głosy kibiców The Blues. Drużyna, w której występuję Grzegorz Krychowiak na początku meczu stawiała zacięty opór i wręcz to ona powinna wyjść na prowadzenie po fatalnym błędzie Mosesa. Całe szczęście Jay Rodriguez, mówiąc w żargonie piłkarskim podpalił się i zmarnował genialną sytuację. Nadszedł czas na debiut Oliviera Giroud od pierwszych minut, bo Morata ma problem z plecami. Ku niewątpliwej uciesze kibiców w składzie zabrakło Bakayoko. Może zabrzmieć to trochę złośliwie ale gdy, nie ma Tiemoue i są wyniki.
Zdecydowanie piłkarzem meczu został Eden Hazard, który już przyzwyczaił, że w prawie każdym naszym meczu jest po prostu najlepszy. Belgijski skrzydłowy zdobył aż dwie bramki. Od początku meczu brał na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie piłki i inicjowanie naszych akcji ofensywnych. Jego współpraca z Giroud, poza asystą Francuza układała się raczej słabo, widać, że nie mają wypracowanych wspólnych zagrań, bo Olivier, jest za krótko w klubie. Jednak nie można nowemu nabytkowi odmówić waleczności i zaangażowania. Z boiska schodził, jakby przed chwilą skończył walkę w ringu z pięściarzem wagi ciężkiej. Na prawym skrzydle biegał Pedro, jednak on jak i Willian, który zameldował się na boisku w jego zastępstwie nie pokazali niczego ponadprzeciętnego. Jeśli od Brazylijczyka nie można wymagać szczególnie dużo bo na boisku spędził wiele ponad 10 minut, to Pedro miał mnóstwo czasu, żeby zagrozić bramce Fostera. Próbował akcji indywidualnych, lecz większość bez większych problemów była kasowana przez linię defensywną drużyny WBA.
W środku zobaczyliśmy Kante, który po prostu nie schodzi poniżej określonego poziomu i jest jednym z nielicznych w drużynie, którego możemy być pewni. W duecie z nim wystąpił Fabregas. Nie odznaczył się niczym wybitnym, ale w porównaniu do pauzującego Bakayoko wystrzegał się głupich i nie potrzebnych strat. Niestety nie możemy powiedzieć tego o piłkarzu występującym na prawym wahadle. Na początku meczu niecelnie podawał głową do bramkarza, stwarzając w ten sposób piłkarzowi rywala 100% okazję do wyjścia na prowadzenie. Na szczęście Rodriguez spudłował. Moses wykorzystujący swój naturalny ciąg na bramkę, dołożył od siebie trafienie. Po drugiej stronie nasze akcje oskrzydlał w zastępstwie Alonso, Davide Zappacosta, który zagrał dobre spotkanie.
Trójka naszych stoperów i bramkarz zagrali poprawne spotkanie notując czyste konto, które może mieć ważne znaczenie psychologiczne przed zbliżającym się meczem z Barceloną. Nie popełnili wielu błędów, tworząc monolit, który prawdopodobnie wyjdzie w takim składzie w 1 meczu Champions League.
Podsumowując wygraliśmy pewnie ten mecz, lecz mógł się zacząć zupełnie inaczej i mogliśmy po indywidualnym błędzie gonić wynik spotkania. Drużyna, w której wystąpił Polak będzie mieć kolosalne problemy aby utrzymać się na najwyższym stopniu rozgrywek w Anglii. Po tym meczu całą uwagę piłkarze i zarząd mogą skupić na chyba już najważniejszym celu w tym sezonie. Barcelona będzie niezwykle ciężkim przeciwnikiem, ale do składu mają wrócić Marcos Alonso i Morata, co na pewno będzie dużym wzmocnieniem.