Codzienna dawka informacji prosto ze Stamford Bridge. Blog prowadzony przed administrację fanpage Chelsea Poland.
poniedziałek, 29 stycznia 2018
+/- Chelsea 3:0 Newcastle
W tym tygodniu mieliśmy wolne od meczów ligowych, ale na szczęście występują też rozgrywki pucharowe. Puchar Anglii to rozgrywki założone w 1871 roku. Identyfikują się bogatą historią i na wyspach traktowane są bardzo poważnie. Drużyny z Premier League wystawiają w nich swoje najmocniejsze składy. Nie inaczej było też tym razem. Ekipa The Blues wyszła możliwie najmocniejszym składem. Brakowało kontuzjowanych Thibaut Courtois i Williana. Absencja Alvaro Moraty była spowodowana śmiercią jego bliskiego przyjaciela. Trener postanowił dać mu wolne aby ten mógł uczestniczyć w jego pogrzebie. W jego zastępstwie wystąpił przez wielu skreślany Michy Batshuaiyi. Po meczu mogę śmiało powiedzieć, że się miło zaskoczyłem jego postawą i skłaniam się do tezy, że nie potrzebujemy starego Edina Dżeko, mają 7 lat młodszego Belga.
Poza wcześniej wspomnianym Belgiem super zawody rozegrał Hiszpański wahadłowy Marcos Alonso. Michy popisał sie dwiema bramki. Może nie były to trafienia przedniej urody ale dały nam dużo spokoju i pozwoliły kontrolować ten mecz. Inaczej sprawa się ma w postaci Alonso, który wyłożył na pustą bramkę do Belga, a potem sam trafił do bramki. Oczywiście nie mogło być inaczej i trafił z rzutu wolnego. Jest to jego znak rozpoznawczy. On po prostu nie strzela brzydkich goli . Jak przywołujemy jego bramki to zawsze mamy w pamięci rzut wolny. To skojarzenie działa na takiej samej zasadzie jak sparowanie Azpilicuety z Moratą. Drugim wahadłowym był Davide Zappacosta. Był bardzo widoczny w przodu jednak on sam najpewniej zapamiętam moment, gdy został nieumyślnie sfaulowany. Według komentatora wręcz płakał z bólu, więc to mogło zakończyć się bardzo poważną kontuzją, jednak przezwyciężył ból i dokończył spotkanie do końca.
Linia defensywna zagrała pozytywne zawody oczywiście w 1 połowie zdarzył się duży błąd i tylko dzięki złemu rozegraniu piłki w duecie Ritchie - Gayle, nie straciliśmy bramki. Willy Caballero nie miał jak to się mawia rąk pełnych roboty, lecz cały mecz był skupiony i nie wpuścił żadnej bramki. Newcastle oddawało głównie anemiczne strzały w środek bramki. Przed nimi w środku pola zagrał duet Francuzko - Brytyjski, czyli Kante i Drinkwater. Osobiście przyznam, że liczyłem na występ Rossa Barkleya w pełnym wymiarze czasowym. Niestety decyzja Conte była inna. Dla tych piłkarzy był to kolejny mecz, jednak dla pewnego 17 latka był to debiut i spełnienie marzeń. Mowa tu o młodym Callumie Hudson -Odoi. Spędził na boisku 10 minut, podejrzewam, że były to dla niego najważniejsze minuty w życiu i nigdy ich nie zapomni. W ataku występowali dwaj niscy i ruchliwi skrzydłowi. Mowa tu o Hazardzie i Pedro. Obydwaj zagrali bez większego polotu i fantazji. Ich ataki często były kończone w zarodku.
Podsumowując był to mecz z kategorii do wygrania. Jest to kolejny schodek, etap, który przybliża nas do Pucharu Anglii. Mimo wystawienia podstawowej 11 nie mogliśmy być pewni zwycięstwa, przekonał się o tym dzień wcześniej Liverpool, przegrywając z WBA, po bardzo dobrym meczu, który w 1 połowie stał na bardzo wysokim poziomie. Cieszyć może dobry występ Batshuayia, bo Morata już od paru spotkań nie pokazuję absolutnie nic.