środa, 10 maja 2017

Kawior wśród kartoflisk: Podsumowanie kolejki PL

Za nami 36 seria gier w angielskiej ekstraklasie. Seria, która dała nam parę rozstrzygnięć. Tottenham w zasadzie stracił szansę na doścignięcie Chelsea po porażce z WHU, a Middlesbrough po porażce z liderem spadło po roku do Championship, ale oczywiście działo się o wiele więcej i właśnie na to zapraszamy was w naszym podsumowaniu!

#TOP6:
Manchester City-Crystal Palace 5:0 
Po rozczarowującym remisie z Middlesbrough, podopieczni Pepa Guardioli po prostu musieli wygrać przekonująco z Crystal Palace, które po okresie bardzo dobrej gry zaliczyło dwie porażki i widać było regres w ich grze. Bardzo szybko okazało się jak będzie wyglądał ten mecz. Przemeblowana obrona Orłów pierwszy błąd popełniła już w 3 minucie. Akcje rozpoczął i zakończył David Silva, obok de Bruyne, najlepszy na boisku. Najpierw wykonał podanie do Sterlinga, ten wrzucił w pole karne, gdzie błąd popełnił Kelly i Silva otworzył wynik spotkania. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa spotkania, w którym Crystal Palace nie miało praktycznie żadnej okazji. W drugiej połowie koncert rozpoczął de Bruyne. W 48 minucie podał do Kompanego, a ten pewnym strzałem w okienko podwyższył na 2:0. W  58 minucie sam zdobył bramkę plasowanym strzałem zza pola karnego. Na 10 minut przed końcem spotkania swojego gola przy biernej postawie obrony gości zdobył również Sterling, a w ostatniej akcji meczu z główki na 5:0 wynik ustalił Otamendi. City jest na 4 miejscu i może z większym spokojem myśleć o Lidze Mistrzów, Crystal Palace czeka z kolei arcyważny mecz z Hull, który może zdecydować o utrzymaniu.

Liverpool-Southampton 0:0
Liverpool w dobie tego, że City oraz United mają do rozegrania mecz więcej od nich musiał spiąć się ostro na domowy mecz z Southampton, które nie walczy już o nic i wydawało się łatwym przeciwnikiem dla The Reds. Umówmy się, nie był to najlepszy mecz tej kolejki, choć widywałem znacznie gorsze mecze na 0:0. Liverpool próbował z dystansu za sprawą Coutinho czy Firmino. Prawdziwa okazja przyszła w drugiej połowie, po karnym spowodowanym przed Stephensa. Do piłki podszedł nieomylny w tym sezonie James Milner i... spudłował. W fenomenalnej formie był Fraser Forster, który bronił później jeszcze m.in. strzał Sturridga czy Lallany. niech o przewadze gospodarzy powie fakt, iż statystyka strzałów celnych na bramkę rywali w tym meczu wyniosła 8:0 dla nich. Doprawdy wspaniały mecz bramkarza Świętych. Mimo tego The Reds utrzymują 3 pozycję.

West Ham - Tottenham 1:0 
Większa część fanów Chelsea z pewnością ten mecz oglądała. Wicelider przyjechał na London Stadium po kolejne zwycięstwo i kolejne podejście by dogonić w tabeli The Blues. West Ham nie będący jeszcze w stu procentach pewny utrzymania miał zadowolić się jakąkolwiek zdobyczą punktową. Jeśli oglądaliście inne mecze w wykonaniu Spurs to pewnie podobnie jak ja, już od początku gry byliście lekko zdziwieni. Tottenham był wypalony, grał bez pomysłu i nieskutecznie. West Ham natomiast raz po raz wyprowadzał ostrożne kontry. W bramce Młotów świetnie spisywał się Adrian, który w pierwszej połowie dwa razy zatrzymał strzały Kane'a a w drugiej kąśliwy strzał Sona. W 65 minucie jedna z kontr WHU została zamieniona na gola. Z lewej strony dośrodkowywał Creswell, a w polu karnym piłkę próbował uderzać Byram. Jego zablokowany strzał spadł pod nogi Ayew'a, lecz jego strzał również był zblokowany. Jak mawia przysłowie - do trzech razy sztuka, więc piłka w końcowym rozrachunku z 5 metra została potężnie wbita do bramki przez Lanziniego. Wynik ten utrzymał się do końca spotkania i choć goście prowadzili grę, to nie stwarzali sobie dogodnych okazji. 1-0 i Tottenham po naszym zwycięstwie nad Boro praktycznie żegna się z mistrzostwem!

Arsenal - Manchester United 2-0
Hit kolejki wylądował na Emirates Stadium gdzie Arsenal podejmował Manchester United. Oba zespoły teoretycznie walczą jeszcze o miejsce gwarantujące udział w Champions League, co zwiastowało dobre widowisko. Już na początku spotkania gospodarze zagrozili bramce United strzałem Ramseya, ale dobrze w bramce spisał się De Gea. Mecz był wyrównany, lecz to Arsenal atakował groźniej. Swoją okazję w 30 minucie miał Welbeck ale spudłował po dograniu Ramseya. Chwilę później błąd popełnił Holding, podając w tył do Petra Cecha w taki sposób, że przejął je Rooney, ale były bramkarz Chelsea skutecznie naprawił błąd kolegi. Druga połowa zaczęła świetnie dla graczy Wengera. W 54 minucie z dystansu strzelał Xhaka, piłka wzbiła się na plecach Herrery, i wyszedł z tego piękny gol. Drugi cios gospodarze wyprowadzili w 57 minucie gdy Oxlaide-Chamberlain genialnie wrzucił piłkę na głowę Welbecka a ten strzałem z bliska pokonał bramkarza przyjezdnych. Mimo, że w całym spotkaniu United oddało aż 11 strzałów na bramkę, wynik meczu nie uległ już zmianie.

Reszta stawki:
Najciekawsze spotkanie:
Hull-Sunderland 0:2
to nie w tym meczu padło najwięcej bramek, ale to wynik tego meczu może mieć największe znaczenie dla układu dolnej części tabeli. Hull będące dwa punkty przed Swansea podejmowało u siebie spadkowicza, Sunderland. Hull, które nie przegrało u siebie od Boxing Day było zdecydowanym faworytem, w dodatku Tygrysy były na tzw. musiku ponieważ Swansea również nie odpuszcza w walce o pozostanie w elicie. Pierwsza połowa to bardzo aktywny Grosicki oraz Clucas oraz Sunderland z dobrze grającym Denayerem i szukającym szansy Defoe. Początek drugiej połowy to znów niezmordowany Grosicki, wspaniała wrzutka i koszmarne pudło N`Diaye do puste bramki. Być może był to zwrotny moment meczu, ponieważ nadszedł rzut rożny dla gości w 68 minucie, zgranie Boriniego i bramka Jonesa. Hull rzuciło się do ataku, ale to nic nie przyniosło a czarę goryczy przelała druga bramka dla Czarnych Kotów autorstwa Defoe. Sunderland zagrał dziś nie tyle dla siebie, co dla Swansea, które swój mecz wygrało i teraz to Hull musi gonić. Czeka nas pasjonująca końcówka sezonu!

Pozostałe wyniki:
Bournemouth-Stoke 2:2
Burnley-West Brom 2:2
Leicester-Watford 3:0
Swansea-Everton 1:0 

Pełną tabelę możecie zobaczyć TUTAJ