Ostatnio poruszałem zagadnienie rodem z Hollywoodu - "Czy Hazard znaczy więcej niż klub?". Zagadnienie dotyczyło wyższości Belga nad Antonio Conte. Po rewanżu z Barceloną odpowiedź jest prosta.
Po ostatniej publikacji dostało mi się po głowie, że z mało wiarygodnych źródeł stwierdziłem, iż duża część kibiców Chelsea chciałaby już zwolnienia Conte. Za to mogę przeprosić i uderzyć się w pierś. Sam Antonio zaś także pozytywnie zareagował na mój wpis. Poszedł w ryzyko. Wystawił Oliviera Giroud w pierwszym składzie kosztem Pedro. Na godzinę przed meczem wszyscy jako fani byliśmy niemal zachwyceni. Wszystko runęło przez kilka przypadkowych odbić piłki w polu karnym aż ta uderzona ze skraju pola karnego "eurotunelem belgijskim" powędrowała do siatki. Entuzjazm opadł ale drużyna nie upadła. Reakcja zespołu Conte z automatu przypomniała mi reakcję na słabe wyniki z początku ubiegłego sezonu i porażkę 3:0 na Emirates (po czym Conte zmienił taktykę).
Lecz nie o przebiegu meczu chciałem pisać - każdy go zna. To właśnie ta reakcja zawodników pozwala nam odpowiedzieć na pytanie zawarte wcześniej. Zespół grał jak należy i ciężko kogoś krytykować (z wyjątkiem pana ubranego na pomarańczowo). Wielu zarzucało tej drużynie braku charakteru i zaangażowania. Ten dramatyczny mecz na Camp Nou zamknął usta wielu krytykom. W zespole na przestrzeni sezonu dzieje się wiele złego, a mimo to nikt nie miał dość i nie spuścił nosa na kwintę. Należy także zauważyć motywację Conte. To był ten trener, który pasjonował się każdym kopnięciem piłki. Krzyczał, biegał, wymachiwał rękami. Zupełne przeciwieństwo do fatalnego spotkania z Watford gdzie Włoch wyglądał jak zbity pies.
Zmierzając do odpowiedzi na pytanie trzeba przybliżyć sobie występ Edena Hazarda. O ile Belg zaraz po 3 minucie ruszył i robił wiatry z przodu tak po golu numer dwa dla rywala słuch o nim zaginął. Nie wyglądał na przemęczonego tylko na zniechęconego. Czyżby czuł, że porównywanie go do poziomu Messiego i Ronaldo to jednak błąd? Oglądałem mecz w kinie z żoną. Wtajemniczam ją i jej poziom znajomości zespołu jak i Premier League zdecydowanie odbiega od kobiecych standardów. Jeśli ona w drugiej połowie pyta mnie: "Hazard to w ogóle gra?" - wiem, że coś się dzieje.
Hazard nie ciągnął gry i nie był tak zaangażowany jak reszta co zauważył Conte i zdjął go z boiska. Jest to duży powód do zmartwień dla kibiców Chelsea. Ikona klubu i gracz na barkach którego spoczywa siła zespołu - zawiódł. Nie boję użyć się tego stwierdzenia. Zawiódł mnie nie tylko piłkarsko ale też osobowościowo. Drużyna się nie poddawała nawet przy stanie 3:0. Mnóstwo razy widzieliśmy jak zespół "siadał" z momentem gdy "siadał" Hazard. Tym razem było inaczej co wskazywałoby na jasną odpowiedź - Hazard nie znaczy więcej niż klub.
Antonio Conte ponoć w zespole ma zostać do końca sezonu a o jego przyszłości ma decydować TOP4 i FA Cup. Choć na obecną chwilę ciężko wyobrazić sobie by Włoch, który nie dostał wolnej ręki przy transferach miałby ochotę pozostać na Stamford Bridge. Gdyby Chelsea wycisnęła maksimum z tej końcówki sezonu może stosunek Abramowicza do Conte uległby zmianie? Zespół nie był wzmocniony wielkimi nazwiskami i w ważnych momentach poszczególne nazwiska zawiodły, lecz zdobyte przetarcie uzupełnione o klocki, które sam wybrałby Conte mogłyby dać jeszcze sporo radości. Na chwilę obecną #WeWantYouToStayAntonio i oby tak pozostało do końca kampanii.